sobota, 22 sierpnia 2015

Codex Alimentarius w praktyce




Codex Alimentarius
Kilkanaście lat temu w miesięczniku "Czwarty Wymiar" przeczytałam jak mi się wówczas wydawało artykuł  z półki science fiction o zbliżającym się końcu stosowania alternatywnych metod leczenia. Te "rewelacje" "niepoważnego" pisma oceniłam wówczas jako rojenia nawiedzonego redaktora propagującego spiskową teorię dziejów. Bo niemożliwym wydawało mi  się,  że w czasach gdy  świadomi zagrożeń ludzie na wszystkich kontynentach propagują zdrowy sposób dbania o zdrowie, powrót do natury i odwrót od chemii- inni w tym samym czasie są aż tak głupi, że pragną chemicznej żywności, stosowania tylko leków stworzonych w laboratoriach, szczepionek, napromieniowywania ziół i modyfikowania żywności ,usuwania  suplementów diety. Absurd ?
Kodeks Żywnościowy (Codex Alimentarius) (CA) to zbiór międzynarodowych wytycznych i standardów dot. żywności.
Kodeks tworzony jest przez powołaną w 1963 roku Komisję Kodeksu Żywnościowego (organ FAO i WHO, agendy ONZ ds. żywności, rolnictwa / zdrowia).  W skład KKŻ wchodzi obecnie 188 krajów. Prace KKŻ prowadzone są w około 30 Komitetach. Statutowym celem Kodeksu jest ochrona konsumentów i ułatwianie handlu międzynarodowego. Standardy Kodeksu kształtowane są przy współudziale międzynarodowych organizacji pozarządowych (INGO), jako oficjalnych obserwatorów prac KKŻ. Większość INGO pozostaje pod wpływem wielkiego przemysłu (chemicznego, farmaceutycznego i biotechnologicznego) i działa w celu ochrony zysków kosztem naszego zdrowia. Manipulacja wynikami badań naukowych, niewłaściwe założenia toksykologiczne i epidemiologiczne oraz lobbying przedstawicieli przemysłu w KKŻ  w instytucjach i krajach członkowskich KKŻ są praktykami często obserwowanymi przy powstawaniu wytycznych Kodeksu. W praktyce największy wpływ na kształtowanie standardów ma Unia Europejska (np. wprowadzanie zapisów restrykcyjnych dyrektyw dot. suplementów diety) i Stany Zjednoczone (GMO - genetycznie modyfikowane organizmy). W efekcie standardy Kodeksu są łagodne/preferencyjne w stosunku do zanieczyszczeń żywności, tj. pozostałości pestycydów, dodatków chemicznych, GMO (genetycznie modyfikowanych organizmów), antybiotyków i hormonów, także w żywności ekologicznej. Promują w ten sposób wielkoskalową produkcję przemysłową i transport międzynarodowy a tym samym dalszą degradację środowiska. Standardy Kodeksu restrykcyjnie ograniczają dostęp do minerałów i witamin w suplementach diety, informacji na temat wpływu żywności na zdrowie. Klasyfikują wiele kategorii żywności jako leki (farmaceutyki). Konieczność spełnienia kosztownych i najczęściej niepotrzebnych wymogów prawa farmaceutycznego może spowodować pozbawienie Europejczyków dostępu do medycyny naturalnej. Standardy i wytyczne Kodeksu są pozornie nieobowiązkowe. Jednakże Światowa Organizacja Handlu (WTO), do której należy także Polska, traktuje je jako wyznacznik przy rozstrzyganiu międzynarodowych sporów handlowych. Artykuł 3 Umowy SPS (zastosowania mierników sanitarnych i fito-sanitarnych) stanowi: “(…) Członkowie muszą ustanawiać mierniki sanitarne i fito-sanitarne w oparciu międzynarodowe standardy, wytyczne i rekomendacje, jeżeli takie istnieją…”
„Kodeks jest politycznym ekwiwalentem współczesnych dokumentacji toksykologicznych, ponieważ zatwierdza i promuje w międzynarodowym handlu żywnością wszystko łącznie z pestycydami, naświetlaniem, biotechnologią i syntetycznymi odpowiednikami substancji leczniczych i odżywczych preferując je od naturalnych substancji.”
Niestety coraz częściej dają się zauważyć w naszym kraju ruchy na  poziomie ministerialnym  próbujące wprowadzić w życie owe lobbingowe prawa. Proces przeciwko lekarzowi z cenzusem naukowym, który śmiał leczyć swoich pacjentów homeopatycznie- na szczęście zakończony jego wygraną pokazał ,że środowisku lekarskiemu wcale nie chodzi o dobro pacjenta, a jedynie o zasobność własnych portfeli. Wielokrotnie udowodniono, że homeopatia nie szkodzi,  w wielu przypadkach wręcz pomaga powrócić do zdrowia, a przecież obowiązkiem lekarza jest "primum non nocere".  Obecny przedstawiciel ministerstwa zdrowia - przeciwnik homeopatii, zapytany przez dziennikarza TVN o jego znajomość tej właśnie dziedziny, stwierdził, że jego wiedza na jej temat jest pobieżna. Nie przyjął również zaproszenia na międzynarodową konferencję dla lekarzy poświęconej homeopatii właśnie.
W krajach Unii Europejskiej  nie funkcjonuje coś takiego jak sklep zielarski. W Polsce zaś istnieje tradycja leczenia ziołami sięgająca kilkuset lat. W momencie stania się krajem członkowskim UE mamy jakoby obowiązek dostosowania się do tych obcych nam standardów. W imię czyjego interesu ? Oczywiście koncernów farmaceutycznych produkujących na ogromną skalę leki chemiczne. A społeczeństwo dzięki m.in. Internetowi  staje się coraz bardziej świadome zagrożeń płynących  z nadmiernego  stosowania chemii. W atawistycznym odruchu ucieka od niej w świat produktów naturalnych. Człowiek zrozumiał, że nie musi łykać tabletek aby odzyskać zdrowie. Czasami wystarczą niewielkie zmiany w sposobie odżywiania, codzienne picie ziół, masaże, wizualizacje i inne niekosztowne sposoby leczenia. Ale ziół samych w sobie nie można  opatentować. Firma farmaceutyczna nie zarobi na czymś co rośnie na łące i jest lekiem. Otaczający nas świat stał się niestety wielkim sklepem, w którym na każdym kroku stoi sprzedawca oferujący nam swoje produkty (również leki ),  bez których jak  zapewnia -nasze zdrowie legnie w gruzach. I tak utwierdzani w własnej niekompetencji  ulegamy przemiłym ludziom, bajkowym reklamom i kupujemy mniej lub bardziej potrzebne nam rzeczy.
Z przykrością informuję, że na stronie sklepu internetowego nie mam prawa umieszczać informacji o leczniczym działaniu ziół , gdyż jak przewidywałam większość z nich już funkcjonuje jako suplementy diety, czyli żywność, która świetle obowiązujących w UE przepisów nie ma prawa posiadać właściwości leczniczych. Codex Alimentarius zbiera swoje żniwa…